Jak pisałam dwa posty wcześniej-kupiłam brązową bazę pod cienie z Inglota.
Podobał mi się przede wszystkim jej kolor-potrzebowałam takiego brązu do smoky i ogólnie do podbijania kolorów pigmentów- ale i konsystencja-bardzo kremowa,ładnie rozprowadzała się na skórze....i na tym plusy się kończą. Jako baza nie sprawuje się nic a nic, po prostu tragedia. Nie wiem jak Inglot mógł wypuścić tak słaby produkt i jeszcze chcieć za niego po normalnej cenie prawie 40zł!
Makijaż wyglądał koszmarnie już po ok.godzinie-cienie zaczęły znikać i rolować się w załamaniu (powiem tylko że na mojej powiece bez bazy cienie trzymają się ok.3 godzin).
Naprawdę dawno nie miałam do czynienia z tak słabym produktem.
Tak więc NIE POLECAM absolutnie.
Mi jednak było szkoda wydanych pieniędzy a poza tym jak pisałam wcześniej-kolor mi bardzo odpowiadał,więc postanowiłam coś z nią pokombinować. Dolałam więc dwie kropelki Duraline (jak to dobrze że Inglot produkuje też tak dobry produkt którym można wyratować tak naprawdę wszystko),lekko zmieszałam z górną warstwą bazy i taki produkt spełnia swoje funkcje w 100%-makijaż trzymał się jak należy cały dzień.
Co nie zmienia faktu że sama baza jest do niczego :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz